Stary Rok był dla mnie rokiem rewolucji, przełomów i dużych napięć. Cieszę się, że części z tych zdarzeń udało mi się nadać pozytywne skutki. Żegnam go bez żalu.
Na Nowy Rok patrzę (jak co roku...) z nadzieją. Czekam na nowe wyzwania, robię trochę planów i wyznaczam sobie małe cele, takie na małe kroki - chyba łatwiej je osiągnąć. Ostrożna i zachowawcza? To coś nowego u mnie ;)) Cóż, najbardziej liczę na to, że będzie ciekawie. I mam nadzieję, że nie dopadnie mnie starochińskie przekleństwo: "Obyś żył w ciekawych czasach"!
Sylwester - tym razem mała domówka. Wiadomo małe dzieci... Ale mam nadzieję, że jak zwykle pójdą szybko spać, a wtedy my... tańce, hulanki, swawola. Oczywiście w skali domowej ;)
Będą krówkowe szyszki, ostatni raz jadłam je mając 10 lat - czyli dość dawno ;), pieczone jabłka i zapiekane brzoskwinie pod kruchą kołderką. A na mniej słodko - bruschetkowe wariacje - bagietkowe ciepłe kanapeczki z różnym "wierzchem".
Brzoskwinie nie dały się sfotografować, a bruschetki nie zdążyły...
Za to przyjścia Nowego Roku pilnie wypatrywała ta, która miała wcześnie pójść spać ;) i jak widać nieźle się bawiła!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za pozostawione komentarze!